PrawoProgram „ratowania 900”

Program „ratowania 900”

by

W każdym roku w Warszawie ok. 1000 osób doznaje wstrząsu kardiogennego na skutek zawału – 900 osób z tego powodu umiera. Można ich uratować – twierdzi prof. Zbigniew Religa.

– Panie Profesorze, co to jest program „ratowania 900”?

To program leczenia wstrząsu kardiogennego w Warszawie. Wstrząs kardiogenny najczęściej jest spowodowany zawałem serca. Dane warszawskiego Pogotowia Ratunkowego wykazują, że takich przypadków w Warszawie rocznie zdarza się tysiąc. Z tego tysiąca osób we wstrząsie zawałowym 90% umiera. Można przy właściwej organizacji, natychmiastowej pomocy i zastosowaniu pewnych nowoczesnych technik medycznych, które w Polsce są dostępne, doprowadzić do sytuacji, że 90% osób w tej sytuacji przeżyje, a tylko 10% umrze.

– Jak działałby program?

Brałoby w nim udział kilka instytucji, między innymi: Pogotowie Ratunkowe, Instytut Kardiologii i szpital MSW. Chory we wstrząsie zawałowym jest na przykład w domu. Jedzie do niego specjalna karetka, ze specjalnie wyszkolonym zespołem. I ten zespół ocenia, czy z tego miejsca zdąży w ciągu kilku minut dowieźć chorego żywego do danego ośrodka, czy nie. Jeżeli istnieje obawa, że nie, zespół zakłada choremu balon wewnątrzaortalny. Ten balon daje czas, a więc szansę na przeżycie. Chory jest przywożony do Instytutu Kardiologii albo do szpitala MSW, gdzie oddział hemodynamiczny będzie czynny 24 godziny. Pacjent wjeżdża od razu do sali hemodynamicznej i ma robioną koronarografię. W zależności od jej wyniku dokonujemy rozszerzenia tętnicy wieńcowej albo – jeżeli z różnych przyczyn medycznych nie jest to możliwe – operuje go kardiochirurg. W znacznej części przypadków udaje się takiemu choremu uratować życie – wstrząs mija.

W sytuacjach, gdy w ten sposób nie możemy pacjenta uratować, jest jeszcze jedna szansa – wszczepiamy mu sztuczne komory serca. Dzięki tym komorom albo jego serce po miesiącu czy dwóch dojdzie do siebie albo będzie on kwalifikowany do przeszczepu serca.

Jeżeli ten program uda się w Warszawie wprowadzić, to zamiast 900 nieboszczyków będzie 900 żywych. A wiek tych ludzi, w przeważającej części, waha się między 40 – 55 lat. Warto? Muszę przekonać do tego władze Warszawy, Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej i inne instytucje decyzyjne. Komitet Badań Naukowych już przekonałem.

– Dziwne, że trzeba tu kogokolwiek przekonywać. Sprawa chyba jest oczywista?

Tak, ale na to potrzebne są pieniądze. Część pieniędzy – 50% – jest gotów dać Komitet Badań Naukowych. Drugie 50% muszę znaleźć. Chodzę więc z tym programem po różnych instytucjach oraz do różnych ludzi i czekam na decyzje.

– Czy jest jakaś sprawa „sercowa”, której przy swoim uporze Pan Profesor nie załatwił pozytywnie?

Nie, chyba nie. Chciałbym i tu być optymistą, bo ten program to albo rocznie 900 zgonów albo 900 żyjących ludzi. Czy ta sprawa zostanie potraktowana jako priorytet? Zobaczymy.

– To Warszawa, a czy w innych regionach kraju można by realizować takie same programy?

Trzeba pamiętać o bardzo istotnym fakcie. Otóż rozwój kardiologii nastąpił szybciej niż rozwój kardiochirurgii. Istniejące ośrodki kardiochirurgiczne w Polsce nie są w stanie sprostać istniejącym potrzebom. Stąd rozbieżność np. między liczbą koronarografii a wynikającymi z nich wskazaniami do bypassów. Muszą powstać kolejne nowe ośrodki kardiochirurgiczne, zwłaszcza w miejscach „pustych”, takich jak tereny byłych województw: rzeszowskiego, opolskiego, lubuskiego i olsztyńskiego. Kadra w Polsce jest wystarczająca, natomiast za mało jest oddziałów i szpitali. A to znowu oznacza duże pieniądze.

– W jakim stopniu potrzeby chorych są obecnie wypełniane?

Tylko w 25%, jeśli chodzi o kardiochirurgię. 75% osób, które wymagają leczenia operacyjnego, nie są leczone. Aby potrzeby zdrowotne społeczeństwa były zaspokojone, to nakłady finansowe na służbę zdrowia muszą wzrosnąć.

– Po 15 latach zostawił Pan Profesor Zabrze. Nie żal?

Nie. Na razie nie. Zresztą, mam przed sobą nowe zadania, a to mnie zawsze dopingowało. Odszedłem z Zabrza z poczuciem wykonania rzetelnej pracy. Zostawiłem tam świetny zespół, który znakomicie może funkcjonować samodzielnie.

Zrezygnowałem ze stanowiska rektora Akademii Medycznej, ale też przygotowałem swojemu następcy dobry grunt do dalszego jej rozwoju.

Nie zostawiłem jednak wszystkiego: zastawki biologicznej i sztucznego serca. Te prace nadal osobiście prowadzę i nadzoruję.

– Czyli nadal będzie Pan jeździł?

O tym porozmawiajmy następnym razem.

– Dziękuję Panu Profesorowi za rozmowę.

Back to Top