CukrzycaMoja cukrzyco! Chcę z Tobą lepiej współpracować, więc w 2014 postanawiam, że…

Moja cukrzyco! Chcę z Tobą lepiej współpracować, więc w 2014 postanawiam, że…

by

Żegnaj pechowy 2013! Witaj szczęśliwy 2014! Tak, tak, już niedługo znów przekręci się nam kolejny roczek. Stary będziemy żegnać podczas szampańskiej sylwestrowej zabawy, a nowy – oby bez bólu głowy – zacznie się już o północy, 1 stycznia. W całym roku nie ma lepszego dnia do tego, by coś sobie „postanowić”, ustalić nowe zasady codziennego działania. Palacze rzucają palenie, Bridget Jones (ta od słynnego dziennika) i tysiące innych kobiet zazwyczaj rozpoczynają dietę, wszyscy rezygnują z alkoholu i imprez do białego rana, a osoby z cukrzycą… no właśnie, co?

Noworoczne postanowienia to dobra motywacja do działań. Podjęcie ich dobrze o nas świadczy – znaczą bowiem one tyle, że znamy siebie dość dobrze i wiemy, co możemy w sobie poprawić i co w naszym życiu ulepszyć. Udowadniają, że potrafimy wnikliwie, a czasem nawet krytycznie spojrzeć na samych siebie. Musimy jednak wiedzieć, że aby postanowienie miało sens i mogło zostać przez nas wykonane, po pierwsze musi mieć dla nas znaczenie. Musi być ważne, musimy wiedzieć po co dany cel chcemy osiągnąć. Po drugie, to co postanowimy, musi być realne, możliwe do wykonania. Co z  tego, że napiszemy w postanowieniach, że codziennie będziemy biegać 100 km, kiedy już pierwszego dnia (po zabawie) nie będziemy mieć na to sił, odpowiedniego sprzętu, na zewnątrz temperatura spadnie poniżej 20 stopni Celsjusza, a nasz dotychczasowy rekord biegowy to 4 km podczas sprawdzianu na lekcjach w-f jakieś 15 lat temu? Tylko się będziemy denerwować, że znów nic z tych postanowień nie wyszło… Po trzecie – najlepiej określić ramy czasowe dla planowanych zmian. Jeśli w postanowieniach noworocznych napiszemy „nie będę jeść słodyczy”, to postanowienie będzie ważne do pierwszego zjedzonego ciastka. A jak już raz zjemy, to nici z naszych wcześniejszych zamierzeń. Jeśli zaś napiszemy „do końca stycznia”, łatwiej jest nam ten cel osiągnąć, bo możemy zacząć odliczanie (jeszcze tylko 31 dni!). A jeśli uznamy, że nie było tak źle, to 31 stycznia postanowimy, że nie będziemy jeść słodyczy i w lutym.

Co możemy postanowić w kontekście cukrzycy? Podpowiem od razu – na pewno coś, co jest mierzalne… Głównym wskaźnikiem, na ile bezpieczne dla naszego zdrowia jest nasze codzienne radzenie sobie z cukrzycą, jest hemoglobina glikowana (HbA1c). Chyba nikomu nie muszę przypominać, że im wyższe i dłużej się utrzymujące są jej poziomy, tym większe ryzyko różnego rodzaju powikłań. A to, co jest kluczowe dla poziomów HbA1c, to oczywiście hiperglikemie, a szczególnie czas ich trwania. Częste hiperglikemie wpływają nie tylko na hemoglobinę, ale także na nasze samopoczucie i funkcjonowanie w samym momencie przecukrzenia. Jeśli chcemy poprawić HbA1c, musimy zmniejszyć ilość przecukrzeń. Jaki więc może być nasz noworoczny glikemiczny cel? Według zaleceń klinicznych Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego (PTD) wszystkie osoby z cukrzycą typu 1 powinny starać się osiągać HbA1c mniejsze niż 6,5%. Według ISPAD (International Society for Pediatric and Adolescent Diabetes) – Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Cukrzycy u Dzieci i Młodzieży – zalecane wartości powinny być uzależnione od  wieku oraz umiejętności wyczuwania hipoglikemii i częstości jej występowania. W związku z tym, optymalna samokontrola osoby z cukrzycą jest wtedy, gdy jej hemoglobina glikowana jest niższa niż 7,5%, przy jednoczesnym braku ciężkich hipoglikemii i rzadko występujących lekkich.
Nie ma w tym żadnej tajemnicy, że na poziom hemoglobiny glikowanej najistotniej wpływa efektywne dawkowanie insuliny. A to uzależnione jest w stu procentach od pomiarów. Nie da się podawać „dobrze” insuliny, jeśli nie wiemy co się dzieje z cukrem w naszej krwi. Kiedy czujemy się optymalnie, równie dobrze możemy mieć 90 mg/dl, jak i 180 mg/dl, jesteśmy w stanie odczuwać tylko hipoglikemię i większą hiperglikemię. A jeśli jest to wynik przed planowanym posiłkiem, to czy dawka insuliny będzie taka sama? Pewnie, że nie. Skoro nie wiemy, jaki jest poziom cukru we krwi, a tylko czujemy, „że jest dobrze”, szanse na trafienie w normoglikemię po posiłku są kiepskie. Ważne więc, by poziomy cukru we krwi mierzyć często.

A jakie są zalecenia dotyczące konkretnych poziomów? PTD zaleca, by przed posiłkiem glikemia była taka sama jak na czczo, a więc między 70 mg/dl a 110 mg/dl. Stowarzyszenie ISPAD jest trochę bardziej „liberalne” i określa, że wyniki w dobrej samokontroli, nie wymagającej żadnej interwencji, mogą być trochę wyższe, w zakresach 90 mg/dl-145 mg/dl. W dwie godziny po posiłku (wg PTD) powinniśmy mieć cukier poniżej 140 mg/dl, a ISPAD będzie „zadowolone”, gdy trafimy w obszar szeroko pojętej normoglikemii, a więc 90-180 mg/dl. Dodatkowo, ISPAD sugeruje, że inne stężenia cukru we krwi powinniśmy mieć przed snem i w nocy: jeśli nie mamy żadnych problemów z wyczuwaniem hipoglikemii, możemy kłaść się z cukrem między 120-180 mg/dl. W nocy zaś, możemy być zadowoleni, gdy glukometr pokaże wartość między 80 a 162 mg/dl. Choć szczegółowe zalecenia nieco się różnią, obydwie organizacje łączą te same idee: po pierwsze, im bardziej stężenie cukru we krwi podobne do stężenia u zdrowych osób, tym lepiej. Po drugie, każdy cel należy dobierać indywidualnie, należy dopasować go do potrzeb i możliwości jednostki. Obydwie organizacje zgadzają się też, że przy intensywnej insulinoterapii należy mierzyć stężenie cukru we krwi często, minimum 4 razy dziennie.

Kiedy najlepiej mierzyć, kiedy pomiar ma największe znaczenie? Według PTD powinniśmy „na co dzień wykonywać dobowy profil glikemii, obejmujący oznaczenia stężenia glukozy: rano na czczo, przed i 60–120 minut po każdym głównym posiłku oraz przed snem”. ISPAD zaleca z kolei, by pomiar odbywał się na czczo, przed snem i w nocy, by wyłapać ewentualne nierozpoznane hipo- lub hiperglikemie, zawsze w sytuacji intensywnej aktywności fizycznej (w trakcie i po), oraz po szczycie działania insuliny (w tym 2 h po posiłku). Mówiąc krótko: często. Optymalną ilością wydaje się być liczba 6-8 pomiarów na dobę. A pamiętajcie, że przy pompie insulinowej 4 pomiary dziennie to absolutne minimum – to podstawowe zasady bezpieczeństwa, by uniknąć przypadkowej kwasicy.

Jeśli więc chcemy poprawić hemoglobinę, zacznijmy od poprawienia częstotliwości pomiarów. Jeden pomiar dziennie więcej w ciągu dnia? Dodatkowy pomiar w szkole? To nie są takie „szalone” i „nieosiągalne” postanowienia. Wystarczy tylko chcieć. I o tym pamiętać… (albo używać opcji przypominania o pomiarze w glukometrze, specjalnych aplikacji na telefon lub prosić rodziców/przyjaciół o przypomnienie). Każdy jeden dodatkowy pomiar w ciągu dnia i poziom HbA1c będzie niższy – tak wynika nie tylko z praktyki, ale i badań naukowych. Jeśli chcemy zwiększyć efekt naszych działań, powinniśmy też wyciągać wnioski z pomiarów, reagować na to co się dzieje, modyfikować dawki insuliny w zależności od potrzeb naszego organizmu. A nic tak nie ułatwi wyciągania wniosków jak dzienniczek samokontroli – czy elektroniczny (odczytanie danych z glukometru), czy pisany własnoręcznie (w nim możemy zapisać wszystko). Jeśli mierzymy często, ale efektów w HbA1c nie widzimy – spróbujmy zapisywać co się dzieje, co jemy, ile jemy, jakie uprawiamy sporty i jak w związku z tym dawkujemy insulinę. Wtedy na pewno będziemy mogli wyłapać swoje błędy i w konsekwencji – je poprawić.

To, co jeszcze można postanowić w kontekście nie tylko cukrzycy, ale ogólnie, dla dobra swojego organizmu, to pewne modyfikacje dietetyczne i ruchowe. Na początku wspomniałam Bridget Jones i jej noworoczne plany przejścia na dietę „by schudnąć”. Bohaterka postanawia więc, że nie będzie jeść słodyczy, pić alkoholu, będzie miała pełną lodówkę zdrowych naturalnych produktów. Zamiary słuszne, jednak sama utrata wagi zazwyczaj nie jest najważniejsza – znacznie większy sens ma myślenie o zasadach zdrowego żywienia w kontekście prewencji potencjalnych chorób (nowotworów, chorób serca itp.). „Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem” – mawiał Hipokrates, a jego słowa są aktualne do dziś. Jeśli więc uważacie, że w Waszym życiu jest za dużo niezdrowych kilokalorii (z fast-foodów, chipsów, słodyczy, słodkich bułek i ciast, alkoholu), pomyślcie, jak możecie je ograniczyć. Czy da się żyć według zasad zdrowego żywienia? Cóż, da się na pewno, ale nie jest to łatwe. Warto też pamiętać, że radykalna zmiana przyzwyczajeń często jest mało skuteczna, lepiej działać małymi krokami. W związku z tym, najpierw postanówmy sobie: jeśli fast-food, to raz w miesiącu. Jeśli słodycze i chipsy – jeden dzień w tygodniu. Jeśli impreza z alkoholem – to może lepiej z wytrawnym winem niż piwem i nie częściej niż raz na 2 tygodnie itp. Dopasujmy postanowienia do swoich dotychczasowych przyzwyczajeń i ograniczmy dotychczasowe stosowanie tych niezdrowych produktów. Skorzysta na tym nie tylko nasz organizm jako całość, ale także nasza cukrzyca. Cukrzyca i nasze ciało będzie nam niezmiernie wdzięczne, kiedy do naszego życia wprowadzimy trochę więcej ruchu. Aktywność fizyczna to najlepsza metoda nie tylko na zmniejszenie zapotrzebowania na insulinę, ale też na unikanie setki różnych schorzeń, z nowotworami włącznie. Ruch to też świetna recepta na dobry nastrój. Ale znów – jeśli nasze życie do tej pory opierało się na jeździe samochodem i siedzeniu przed komputerem/telewizorem, nagłe postanowienie o codziennym przebieganiu pół-maratonów nie sprawdzi się na pewno. Jeśli zaś postanowimy, że  trzy razy w tygodniu (np. we wtorek, czwartek i weekend) przynajmniej godzinę poświęcimy na jakiś umiarkowany wysiłek (rower, trucht lub szybki spacer, aerobik, biegi), już będziemy spełniać zalecenia i już efektywnie wpłyniemy na jakość pracy naszego organizmu. Grunt to wykonywać je systematycznie. Lubicie łyżwy? To postanówcie, że w zimie w piątki będziecie chodzić na lodowisko. W sobotę na piłkę chodzą Wasi koledzy? To idźcie z nimi. Macie psa? Pokocha Was jeszcze bardziej za godzinny szybki spacer! Da się? Da. Tylko trzeba chcieć i… coś postanowić.

I co, gotowi na Nowy Rok? Jeśli tak, to trzymam kciuki za racjonalne i możliwe do wykonania postanowienia. I za to, byście byli chętni i skłonni je wykonywać jak najdłużej. Skorzystacie na tym w każdym wymiarze – ogólno-zdrowotnym, cukrzycowym i tym związanym z Waszym „psyche”. Szczęśliwego Nowego Roku!

Back to Top