AlergieAlergia i alergeny

Alergia i alergeny

by

– Panie Profesorze, za wszelką cenę oczyszczamy nasze mieszkania z kurzu, brudu, antybiotykami niszczymy wirusy, szczepimy się przeciwko drobnoustrojom. Ostatnio jednak słyszymy, że nadmierna higienizacja może zaszkodzić naturalnym możliwościom naszego układu immunologicznego i paradoksalnie prowadzić do rozwoju alergii na kurz czy alergeny zwierzące albo na pyłki roślin. Jak więc należałoby postępować? 

Rzeczywiście, istnieje związek między szeroko pojętą higienizacją a rozwojem chorób alergicznych. Dzisiaj jednak możemy jedynie zastanawiać się, która cena jest wyższa. Ale zacznijmy od początku. Dla zrozumienia istoty problemu, a jednocześnie dla wyjaśnienia wątpliwości, trzeba cofnąć się w czasie. Aby wytłumaczyć nasze wątpliwości, szczególnie przydatna jest jedna z czterech teorii tłumaczących rozwój chorób alergicznych – tzw. teoria higieniczna (obok klimatycznej, dietetycznej i tzw. teorii silników Diesla). Pojawiła się ona stosunkowo niedawno, przed około 5 laty, a jej przesłanki naukowe wynikają z badań immunologii klinicznej, z postępu w naukach podstawowych – biologii molekularnej i genetyki.

Na początku wieku alergie były problemem jedynie około 1% społeczeństwa. Nie znano wówczas także antybiotyków, szczepień ochronnych, nie używano środków czystości. Na powierzchni skóry, na błonach śluzowych każdego człowieka było bardzo dużo bakterii, których nie umiano się pozbyć. Powodowały one plagi dziesiątkujące całe społeczeństwa. W końcu medycyna zaczęła stopniowo, ale coraz bardziej skutecznie, zwalczać bakterie bytujące na błonach śluzowych i skórze. Okazało się wówczas, że gdy układ immunologiczny nie jest zajęty walką z wirusami i bakteriami, to zaczyna kierować się przeciwko pyłkom, roztoczom i pleśniom.

Można powiedzieć więc w pewnym uproszczeniu, że alergie są ceną, którą płacimy za antybiotyki, szczepienia ochronne, wszechobecną higienę. Nie mamy jednak już odwrotu. Antybiotyk jest zbyt dobrym lekiem, żeby go dyskredytować. Bezsensem jest także niedbanie o higienę w domu, zrezygnowanie ze szczepień ochronnych nawet w imię ochrony przed alergią.

Naszą szansą w walce z alergią natomiast jest profilaktyka kontrolowana, podawanie antygenów, które minimalizują objawy atopii. Niektóre szczepy bakterii mogą być również podawane w tabletkach, w szczepionkach czy dostarczane w zmodyfikowanym pożywieniu. Na przykład biojogurty zawierające bakterie Lactobacillius bifidus podawane osobom z alergią pokarmową mogą zmniejszać skłonność alergiczną przez nakierowanie układu immunologicznego na te niechorobotwórcze bakterie. Jest to tzw. kontrolowana infekcja przewodu pokarmowego, z którą wiąże się duże nadzieje także na przyszłość.

W dużej mierze również sami możemy sobie pomóc, stosując pewne zasady związane z tzw. ekspozycją na alergen. Alergia (uczulenie) jest ściśle związana ze środkiem uczulającym. Wyeliminowanie lub znaczne zmniejszenie alergenu pozwala zmniejszyć objawy alergii. Problem zazwyczaj dotyczy trzymania zwierząt w domu i uczulenia właśnie na kurz czy alergeny zwierzęce. W razie potwierdzenia w badaniu nadwrażliwości na alergen zwierzęcy, powinno się, jeśli to możliwe, zmniejszyć kontakt z substancją alergizującą – oddać zwierzę, które uczula, pozbyć się tych mebli, które szczególnie chłoną kurz, wymienić pościel z pierza na niealergiczną. Taki proces oczyszczania może jednak trwać długo. Na przykład nawet po 7 miesiącach po oddaniu zwierzęcia, w całym domu nadal obecny jest zwierzęcy alergen. Futro zwierzęcia i jego wydzieliny są wbite w dywany, kanapy. Oczyszczanie otoczenia z alergenu jest szczególnie istotne w ciężkich przypadkach alergii, np. w astmie. Przy niezbyt uciążliwych dolegliwościach alergicznych i w przypadku silnej więzi psychicznej między zwierzęciem a człowiekiem, można podjąć mniej radykalne formy eliminowania alergenu. Być może wystarczą kąpiele zwierzęcia, używanie środków neutralizujących alergeny włosia i naskórków zwierząt. Takie specjalistyczne preparaty (aerozole, płyny) stosuje się na dywany, tapicerowane meble, zasłony raz na 6-9 miesięcy, dzięki czemu znacznie zmniejsza się obecność roztoczy i alergenów w otoczeniu.

W przypadku stwierdzonej tzw. alergii zawodowej na zwierzęta (weterynarze, hodowcy, laboranci) można także stosować immunoterapię – wyciągi z uczulających substancji są wówczas podawane pod skórę. Takie specjalistyczne szczepionki mogą być wykorzystywane, pod warunkiem że objawy nie są bardzo nasilone, a uczulenie występuje tylko na jeden alergen, np. na chomika czy świnkę morską.

Naprawdę warto nawet sporym wysiłkiem i różnymi sposobami eliminować alergen z otoczenia czy zwiększać odporność własnego organizmu. Bez alergenu przecież nie ma alergii.

Back to Top