CukrzycaDziecko z cukrzycą a zaburzenia odżywiania

Dziecko z cukrzycą a zaburzenia odżywiania

by

Choć fizjologicznie diagnoza cukrzycy typu 1 sprowadza się do braku insuliny, co oznacza konieczność podjęcia leczenia w postaci samodzielnego dawkowania insuliny z zewnątrz, to w praktyce cukrzyca oznacza znacznie więcej. Oznacza zmianę stylu życia, częste wizyty w ośrodkach służby zdrowia, igły, nakłucia, lęk i obawy przed powikłaniami, czasem rygor i reżim dietetyczny, a nawet jeśli nie – to na pewno pełną analizę jadłospisu i ciągłe myślenie o jedzeniu. Jedzenie dla osób z cukrzycą typu 1 to obowiązek, rodzaj terapii, szybki ratunek w razie hipoglikemii, sprawca większości hiperglikemii, zakazany owoc, oś konfliktu na linii dzieci-rodzice i tak dalej. Wymieniać można by długo, jednak jedno jest pewne: wraz z momentem diagnozy cukrzycy u Ciebie lub Twojego dziecka, Twoje myślenie o jedzeniu zmieniło się raz na zawsze.

Insulina sprawia, że jedzenie buduje

Zdarza się, że rodzice dziecka, u którego zdiagnozowano cukrzycę, mając na celu ograniczenie ilości zastrzyków i minimalizowanie dawkowanej insuliny, starają się ograniczać dzieciom jedzenie (a w szczególności węglowodany). Prawdopodobnie wnioskują wówczas, że skoro dziecko nie będzie jadło węglowodanów, nie będzie potrzebna do tego dawka insuliny i będzie można oszczędzić dziecku zastrzyku. Niestety takie rozumowanie może się źle skończyć – po pierwsze insuliny potrzebujemy przez całą dobę, nie tylko do posiłków. Po drugie, wedle zasad zdrowego żywienia, ok. 50 proc. dobowego spożycia posiłków powinno znajdować się w węglowodanach, najlepiej złożonych. Węglowodany są niezbędne dla dobrego i zdrowego funkcjonowania, wzrostu dziecka i jego prawidłowego rozwoju. Pechowo, do tego, by glukoza z węglowodanów zamieniła się w potrzebną do życia energię, niezbędna jest insulina. Nie ma więc możliwości, by insuliny nie podawać (chyba, że dziecko jest w fazie remisji na początku życia z chorobą).
Właściwe dawkowanie insuliny jest u dzieci tym bardziej istotne, gdyż insulina jest hormonem budulcowym – nie tylko obniża stężenie glukozy we krwi, ale też dostarcza energię, stymuluje produkcję wielu białek, sprzyja odbudowie tkanki tłuszczowej – mówiąc krótko, jest „hormonem życia” – bez niej nie możemy żyć i bez niej nie możemy się rozwijać. Dopóki nie odkryto insuliny, dzieci z cukrzycą były dramatycznie wychudzone, wyglądały, jakby były ofiarami wielkiego głodu. A następnie, przez brak możliwości poboru energii, kilka-kilkanaście miesięcy od diagnozy, umierały.

Odkąd pojawiła się insulina, cukrzycę można leczyć i żyć z nią normalnie, tak samo aktywnie, jak żylibyśmy bez choroby. Warunkiem jest odpowiednie dawkowanie insuliny: w bardzo ogólnym stwierdzeniu: nie zbyt duże, nie zbyt małe – w sam raz. Niestety przez to, że dawkowanie insuliny najczęściej związane jest z posiłkami, bywa, że niektóre osoby z cukrzycą przesadzają albo w jedną, albo w drugą stronę. Jedzą zbyt dużo i podają zbyt dużo insuliny, lub nie podają jej wcale.

Wolność = spustoszenie lodówki?

Lata ograniczeń, zakazów spożywania słodyczy i reżimu dietetycznego wynikającego z określonej insulinoterapii, może wiązać się z buntem. Przykładanie zbyt dużej wagi do jedzenia i traktowanie go w kategoriach „zakazanego owocu” lub „nagrody” może w konsekwencji – przy zmianie terapii na tryb intensywny, pozwalający na samodzielne kalkulowanie dawki insuliny do posiłku – spowodować przyrost masy ciała. Nie raz spotkałam się ze stwierdzeniem, że „przez pompę insulinową przytyłam”. Tylko, że to, co daje pompa insulinowa, to nie dodatkowe dawki insuliny, które „,musisz” podać  i tym samym sprawić, że waga wzrośnie. Pompa daje większą swobodę w dobieraniu posiłków, spontaniczność w jedzeniu i właściwie – żywieniową wolność. Przy umiejętnym dawkowaniu insuliny – z zachowaniem odpowiednich poziomów glikemii. Jeśli więc ktoś nagle, po latach dostosowania do dietetycznego rygoru, dostaje możliwość „wolnego wyboru” posiłku, wręcz „rzuca się” na jedzenie – czy to może dziwić? Nie ma już „nie mogę zjeść loda, bo mam cukrzycę”, tylko „tak, poproszę” i wciskam w pompie parę dodatkowych przycisków. To, o czym się zapomina, to fakt, że w życiu z cukrzycą nie chodzi tylko o odpowiednie glikemie. Jak każdy człowiek musimy dbać o kondycję swojego organizmu. Jeśli więc będziemy jeść więcej niż nasz organizm będzie w stanie spożytkować, będziemy tyć. Jest w tym i drugie dno: kiedy masy ciała będzie przybywać, pojawi się też większa insulinooporność, wobec czego będziemy potrzebować więcej insuliny. A gdy dawkujemy więcej insuliny, rośnie nam apetyt i w konsekwencji – spożywamy jeszcze więcej. To zamknięte koło, które bardzo trudno przerwać. Udowodniono, że część osób z cukrzycą typu 1, może mieć tzw. „podwójną cukrzycę”, a więc zarówno brak insuliny spotykany w cukrzycy typu 1, jak i insulinooporność, która jest przyczyną rozwoju cukrzycy typu 2.  Z wolnością dietetyczną, jaką daje nam pompa, musimy uważać – jedząc „jak inni”, jesteśmy tak samo narażeni na rozwój insulinooporności (i cukrzycy typu 2), jak osoby zdrowe. Co przecież nie znaczy, że mamy nie jeść w ogóle…

Ciężkie życie nastolatka

Gdy nastolatek ma cukrzycę i cały związany z nią „pakiet” opisany powyżej, a do tego przeżywa te same problemy, co zdrowe nastolatki, może być mu trudno poradzić sobie z dogadaniem się ze sobą, akceptacją samego siebie i poczuciem własnej wartości. W świecie, w którym królują celebryci, a kanonem piękna są szczupłe (chude!) modelki, nastolatkom, szczególnie dziewczętom, trudno jest sprostać presji idealnego wyglądu. Część młodych kobiet posuwa się więc do wyniszczających diet i głodówek, a u części rozpoznaje się zaburzenia odżywania, wynikające z problemów natury psychologicznej. Osoby z cukrzycą, które jedzeniu muszą poświęcać jeszcze więcej uwagi niż osoby zdrowe, są bardziej narażone na rozwój zaburzeń odżywiania: coraz częściej u dorastających dziewcząt i młodych kobiet z cukrzycą typu 1 diagnozuje się bulimię i anoreksję. Anoreksja, czyli jadłowstręt psychiczny, to ciężka choroba psychiczna, w której przebiegu dochodzi do skrajnego obniżenia masy ciała, wyniszczenia organizmu, a czasem nawet śmierci. Osoby z anoreksją głodzą się, praktycznie przestają przyjmować pokarmy, tracą na wadze dziesiątki kilogramów, a w swojej wyobraźni dalej widzą siebie jako osoby z nadmiarem wagi – nieprawidłowo postrzegają własne ciało. Najczęściej diagnoza anoreksji dotyczy osób, które cechuje perfekcjonizm i obniżona samoocena. Czynnikami ryzyka są nieprawidłowe relacje w rodzinie, czy presja zawodowa (modelki, baletnice, aktorki). Osoby z bulimią, czyli żarłocznością psychiczną, cechuje czasowo niekontrolowany apetyt i nadmierne objadanie się niewyobrażalnymi ilościami pokarmów, a następnie – w wyniku wyrzutów sumienia – chęć likwidacji skutków obżarstwa poprzez prowokowanie wymiotów, spożywanie leków przeczyszczających, nadmierny wysiłek fizyczny lub głodzenie się.

W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszy się także określenie „diabulimia”, czyli zaburzenie dotyczące tylko osób z cukrzycą leczących się insuliną. Osoby te intencjonalnie nie podają sobie insuliny, lub znacznie ograniczają jej dawki, wiedząc, że w efekcie wpadną w stan ketonurii lub nawet kwasicy ketonowej. Efektem braku insuliny jest bowiem spadek masy ciała związany ze spalaniem tłuszczu. Skutkiem takiego działania jest pożądany cel – utrata na wadze, ale konsekwencje takich działań mogą być opłakane. Od znacznej insulinooporności, przez kwasicę ketonową i ryzyko śpiączki cukrzycowej, fatalną kondycję zdrowotną, aż po „efekty” w postaci długoterminowych powikłań narządowych – retinopatii, nefropatii, mikroangiopatii itp. Niestety, zaburzenia odżywania u osób z cukrzycą typu 1 rozpoznaje się częściej niż u ogólnej populacji. Według niektórych danych, stosunek osób z zaburzeniami odżywiania u osób z cukrzycą to od 7–14 proc. do 1,5–4 proc. w ogólnej populacji.

Pytanie więc jak uchronić swoich najbliższych przed rozwojem tego typu zaburzeń? Przede wszystkim, rodzice dzieci z cukrzycą muszą wiedzieć, że czynnikiem sprzyjającym rozwojowi tego typu chorób jest ciągłe stawianie wysokich wymagań i chęć ich sprostania (nawet kiedy są nierealistyczne), brak akceptacji siebie i swojego ciała, brak poczucia akceptacji i miłości w rodzinie, perfekcjonizm i tendencja do podporządkowania się innym. Perfekcjonizm rodziców i chęć ścisłego przestrzegania zaleceń lekarskich często jest przyczyną tego, że rodzice dzieci z cukrzycą stają się nadopiekuńczy, nadmiernie je kontrolują i stawiają bardzo wysokie wymagania (także te związane z leczeniem). Podobne cechy znajduje się u rodziców dzieci z zaburzeniami odżywiania. Czynnikami chroniącymi są więc wysokie poczucie własnej wartości, akceptacja samego siebie (również swojego wyglądu), co nie byłoby możliwe bez poczucia akceptacji miłości i wsparcia wśród najbliższych.

Najrozsądniejszym podejściem osób z cukrzycą typu 1 i ich rodzin jest…. Racjonalne podejście do jedzenia. Nie za dużo, nie za mało. Zdrowo, ale z odstępstwami na wydarzenia (najczęściej towarzyskie) związane z wyjściem na pizzę, lody, obiad w restauracji, imprezy urodzinowe czy święta. Przecież jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma czasem ochotę na chwilę zapomnienia. Chcąc uniknąć nadmiernego skupienia na jedzeniu i sprawach związanych z żywieniem, traktowania jedzenia i słodyczy jako największej życiowej nagrody, najlepiej… niczego nie zakazywać. Zakazany owoc smakuje najlepiej! Lepiej pozwalać na spożywanie każdego rodzaju jedzenia, ale z umiarem, który powinien mieć każdy z nas. Jeśli dziecko nie będzie mogło jeść słodyczy (kiedy wszyscy jego towarzysze mogą), będzie tylko czekało na moment, kiedy samo będzie mogło iść do sklepiku i po prostu coś słodkiego zjeść. Jeśli słodycze będą ratunkiem na niedocukrzenie, dziecko będzie tak kombinować, by mieć tych niedocukrzeń jak najwięcej i w ten sposób słodycze „zdobywać”. Znacznie rozsądniej jest ustalić ogólne zasady związane z jedzeniem bądź niejedzeniem niektórych pokarmów i nie tłumaczyć ich obecnością cukrzycy, tylko zasadami zdrowego żywienia, które dotyczą wszystkich. Słodycze, przekąski i słodkie napoje są w końcu z natury „złe” dla każdego. Najgorszym rozwiązaniem jest stawianie dziecka w sytuacji, w której tylko ono – przez cukrzycę – musi przestrzegać zaleceń dietetycznych, a reszta domowników, może robić i jeść co chce. Gdy w domu jest coca-cola, ciasteczka i chipsy – a tylko dziecko z cukrzycą ma ich nie jeść – możecie być pewni, że cukrzyca zostanie znienawidzona, a pierwszym objawem nastoletniego buntu będzie… jedzenie „zakazanych” przekąsek. Pomyślcie o całej swojej rodzinie w kontekście cukrzycy jednego jej członka i żyjcie zgodnie z zasadami zdrowego żywienia. Pomyślcie o dobrej masie ciała, którą powinni mieć wszyscy domownicy. A jeśli chcecie od zasad raz na jakiś czas odstąpić – odstępujcie razem z małym diabetykiem. Tylko nie codziennie. Trzeba dbać o cały organizm. Nie tylko o „dobry cukier”.

Back to Top